Zło ciekawsze od dobra?


Dlaczego lubimy złoczyńców? Mogę jedynie snuć domysły. Może podświadomie ciągnie nas do osób złych, w teorii bezkarnych, które wykazują się jednocześnie oryginalnymi cechami. W końcu nawet w samych bajkach Disneya można wskazać czarny charakter, którego wiele osób szanuje: Hadesa z Herkulesa. A Loki z Thora? Jeżeli nawet ktoś nie polubił go w pierwszej części, to po drugiej doszło do praktycznego wysypu fanów tej postaci. Co takiego mają w sobie te postacie, że przyciągają do siebie? W końcu powinniśmy zawsze kibicować dobru, wszystkiemu temu, co szlachetne, czyste i miłe. Tak nas zawsze uczyli rodzice, szkoła, bajki... I może w związku z tym dobro jest po prostu... nudne.

Tak, moi państwo, dobrze przeczytaliście. Szlachetne postacie mogą być nudne. W końcu nikt nie jest idealny. My nie jesteśmy idealni, sąsiadka zza ściany nie jest idealna, ksiądz na ambonie nie jest idealny. A ponieważ jest nam w pewien sposób nakazane, abyśmy dążyli do tej idealności, to może nam to w pewnym momencie zrzednąć - nikt na dłuższą metę nie lubi robić tego, co mu każą.

Mamy w sobie pewien pierwiastek zła, a skoro tak, to postacie filmowe, które również nie są czyste i przejrzyste niczym kryształ, wydają się być bardziej przystępne. Bo w końcu łatwiej odnaleźć pokrewną duszę w kimś, kto, podobnie jak my, ma pewne wady. Superbohaterowie są tacy fajni i dobrzy, ale tylko do czasu nas satysfakcjonują.

A przynajmniej ja tak mam. Nawet z tych "dobrych" postaci zazwyczaj wolę tych, którzy są w pewien sposób "spaczeni". Choćby moją ulubioną postacią ze świata anime/mangi jest facet, który próbował najpierw zniszczyć całe miasto, kazał walczyć swoim "przyjaciołom" ze sobą i próbował wiele osób zabić. Dopiero po jakimś czasie stał się tym dobrym, ale i tak ludzie patrzyli na niego przez pryzmat wcześniejszych wydarzeń. Moją ulubioną postacią książkową jest dziewczyna, która przez lata była płatną skrytobójczynią! I to najlepszą w całym kraju! A więc co mi po Supermanie, jak nigdy taka nie będę? Może dlatego łatwiej nam doszukać się cech wspólnych z postaciami, które mają trochę za uszami?

Dlatego też, aby to rozważyć przygotowałam krótką listę postaci, które są powszechnie lubianymi złoczyńcami (no, może z jednym wyjątkiem). 


Darth Vader, a w sumie Anakin Skywalker, jest jednym z pierwszych czarnych charakterów, które polubiłam. Ten niegdyś potężny rycerz Jedi, a później Sith był jedną z najbardziej przerażających osób w całej Galaktyce. Bardziej niż jego można było się już tylko lękać Imperatora.

W moim domu ogólnie panuje większa chęć do ciemnej strony Mocy. Mój tata zawsze ma większe zapędy do Imperium, a mnie bawi bycie Sithem w grach komputerowych. Wracając jednak do Dartha Vadera. Od początku był dość specyficznym rycerzem Jedi. Każdy z nich powinien być ascetą, a jednak Anakin zakochał się w starszej od siebie Padme Amindali. I cóż z tego wyszło? Dzięki zgrabnym gierkom Imperatora powstał Darth Vader, nienawidzący Republiki. A mimo tego, że zszedł ze ścieżki prawości, to i tak dalej go lubiłam.

Czy jako dobrą postać lubiłam go bardziej? Nie. Już od początku, nawet jako nastolatek, ze względu na to, że pozwalał uczuciom przejmować nad sobą kontrolę i ukrywał swój związek z Padme nie był krystalicznie czysty - przynajmniej nie w mniemaniu Jedi. A kiedy stał się Darthem Vaderem był tylko bardziej intrygujący. Dlatego też wolałam go, kiedy nie miał skrupułów przed zabijaniem przeszkadzających mu osób. A mimo to jako kontrargument można teraz przywołać Yodę czy Obi Wana Kenobiego, którzy byli stricte dobrzy i też bardzo lubiani przez publikę. (Choć potem przychodzi mi na myśl Han Solo jako kontrargument dla mojego kontrargumentu, ale lepiej skończę wątek zanim zacznę analizować całe Gwiezdne wojny.)


Z panem Hannibalem długo się nie znaliśmy. Oczywiście słyszałam o Milczeniu owiec, ale to dopiero mój tata nas sobie przedstawił. Spotkanie było bardzo miłe. Przed telewizorem, z herbatką i świątecznymi ciastami (akurat brutalność tych filmów nie odstraszyła mnie od wafla z owocami). Obejrzałam wszystkie części, które opowiadały historię tego kanibala i nie poznałam jeszcze osoby, która nie byłaby pod wrażeniem jego kreacji.

Imponują mi persony o nieprzeciętnej inteligencji, a do tego ciekawi mnie zagadnienie psychopatii. Dlatego też ktoś taki jak Hannibal Lecter bezsprzecznie musiał znaleźć się na liście lubianych czarnych charakterów. Morderca, będący w stanie tak długo oszukiwać otaczający go świat i do tego leczący innych ze względu na zawód psychiatry jest wyjątkowy. Do tego był osobą bardzo wyrafinowaną! Ot co! Dbał o to, aby orkiestrze symfonicznej nie przeszkadzał ŻADEN nieczysty dźwięk. A więc nawet zrobił coś dobrego dla społeczeństwa! No i pomagał łapać innych przestępców szanownej pani Starling.

W przypadku Hannibala można jeszcze powiedzieć, że ludzie lubią go ze względu na inteligencję i dobre odegranie roli przez Anthony'ego Hopkinsa. Myślę, że tutaj lubimy go nie tylko ze względu na nutę szaleństwa, ale też ze względu na wysoki poziom IQ oraz to, jak dobrze jego osoba została przedstawiona w poszczególnych częściach serii. 



Wybrałam również Cersei Lannister. Jeżeli ktoś ogląda Grę o tron albo czyta, to może być trochę zdziwiony moim wyborem. Każdy widz/czytelnik dobrze wie, że jest to intrygantka jakich mało. I prawdopodobnie użyłam tutaj najlżejszego słowa do opisania jej. Mój kolega z klasy, mówiąc o twórczości Martina, określił ją mianem jednoznacznego zła.

Czy słusznie? Jak dla mnie jest to postać dość złożona. Niby wredna jędza, której wszyscy nienawidzą, ale trzymają się blisko, aby nie zginąć. Jednak dla mnie to jest - jakby nie patrzeć - kochająca matka, zraniona kobieta i rozpaczliwie próbując się utrzymać na tronie królowa. Nie od początku czułam do niej sympatię, ale w pewnym momencie przyszło zrozumienie, a wraz z nim pozytywne uczucia względem Cersei. Może i jest "zła", ale scena z dziesiątego odcinka piątego sezonu po prostu złamała mi serce.

Ponownie nie jest osobą idealną, czystą i nieskazitelną. Posuwa się do wielu niecnych czynów, a mimo wszystko ją lubię. Może to ze względu na to, że roztacza dookoła się tą małą sieć intryg? To czyni ten serial o wiele ciekawszym niż gdyby tylko zabijali wszystkich dookoła ot tak. To byłoby po prostu nudne. Poza tym jeżeli poświęcić jej więcej uwagi, to można zacząć jej naprawdę współczuć ze względu na to, że miała dość ciężko w życiu, wyszła za mąż bez miłości, a największym uczuciem darzy swoje dzieci, które, bądź co bądź, też nie mają lekko. 


I oto zwieńczenie tejże krótkiej listy. Tego pana chyba nie trzeba przedstawiać. Joker jest jedną z lepiej wykreowanych ról i trzeba przyznać, że Heath Ledger naprawdę się postarał, przechodząc od śpiewającego nastolatka w Zakochanej złośnicy do wyżej wymienionej roli z Mrocznego rycerza. Jak dla mnie istny majstersztyk i zdecydowanie należę do grupy ludzi, która wprost zachwyca się tą rolą.

Jego ciężko nie lubić - a przynajmniej tak mi się wydaje. Był szalony, to trzeba przyznać i chyba to szaleństwo mogło tak poruszyć ludzi. Nie rozwodząc się nad tym, w jaki sposób Ledger odegrał swoją rolę, przejdę do części: ale dlaczego go lubimy? Przecież chciał chaosu. Chciał zniszczenia, pokonania Batmana (który jest dobry i nudny - jak dla mnie). A więc czemu go lubimy? Przez to niezrównoważenie? A może właśnie przez to, że robił, co tylko chciał i kiedy chciał. Nie miał oporów. Żadnych. Kompletnie nic go nie ograniczało, nie miał nic do stracenia. A podobno ci, którzy nie mają nic do stracenia są najniebezpieczniejsi... Jednak zdecydowana większość z nas jest ograniczona przez to, co nam od zawsze wmawiano: nie wychylaj się z szeregu, rób tak, jak inni, wyglądaj jak inni. A więc może sympatia do Jokera bierze się z powodu jego braku konwenansów? 

Gdy się nad tym dłużej zastanawiam, to faktycznie zaczynam się utwierdzać w przekonaniu, że może właśnie ze względu na brak idealności i ograniczeń te postacie są tak lubiane. Dostrzegamy w nich skazy i je szanujemy, ponieważ sami wiemy, że też je mamy (nawet jeżeli nie lubimy się do tego przyznawać). Czy mam rację? Cóż... To już zależy od punktu siedzenia. 

Komentarze

  1. Hm, ja co do złych bohaterów mam raczej mieszane uczucia ^^
    Zwłaszcza, że nie oglądam dużo filmów. W książkach za to dobro nie zawsze jest jednoznaczne. I nawet ci dobrzy z pozoru bohaterowie, potrafią być niezłymi ziółkami ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takie dobro jest ciekawe. Ale mnie strasznie irytują takie postacie, które właśnie są jednoznaczne, idealne i święte... Oni są nudni.

      Usuń
  2. Świetny post, jak najbardziej popieram zafascynowanie wymienionymi postaciami, oprócz pani z Gry o Tron, bo jej nie znam, a co do Gwiezdnych wojen to... spoiler :P ale wybaczam. Moje zafascynowanie złymi charakterami zaczęło się chyba gdzieś w połowie gimnazjum - nie wiem co było bezpośrednim powodem, ale przyznaję ci rację, bo kto nie uwielbia szalonych, spaczonych postaci?
    Pytanko: o jakiej postaci z anime/mangi mówiłaś??? Myślałam o Cravenie, ale to raczej nie on... ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty WSZYSTKO, co powiem o Gwiezdnych wojnach uznajesz za spoiler! Musisz to w końcu całe obejrzeć.
      My w szczególności lubimy szalone i spaczone postacie, czyż nie?
      Nie, nie Craven. To oczywiste o kim mówiłam! "Lightning bastard" <3 Laxus Dreyar, jak mogłaś się nie domyślić? :P

      Usuń
  3. Super recenzja, bardzo fajna, trafna i zgadzam się z tobą:).
    Myślę, że nie tylko lubimy złoczyńców, bo są trochę ''brudni'', spaczeni, nieidealni, ale też dlatego, że są szaleni! To szaleństwo jest dzisiaj bardzo cenione i na topie! Kto teraz nie lubi Lokiego, Jokera czy wymienionych przez ciebie postaci...to totalni szaleńcy, odmieńcy, dziwolągi wśród ludzi. Nawet mają poczucie humoru. Na takich narcyzów, pragnących zdobyć cały świat jest szczególna popularność. Ludzie uwielbiają dziwaków i szaleńców ponad miarę.
    Ja na przykład, potwierdzając to co napisałaś, nie lubię za bardzo Thora czy Kapitana Amerykę. Dla mnie nie ma ideału. Oni są zbyt honorowi, waleczni. Jak z obrazka. Co prawda Thor miał swój głupi początek - nie był od początku do końca idealny, ale później ta chwała, ta duma, ta mężność mnie trochę przymuliły...nawet Iron Man ( jak wszyscy wiemy;] ) nie jest typowym herosem ani nawet Spiderman czy Hulk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapitan Ameryka jest moim zdaniem jedną z nudniejszych postaci. On właśnie jest tym idealnym typem nudziarza. Po prostu dobro i świętość, tylko aureola i do Nieba. Iron Man nie jest idealny, on jest... Bardzo specyficzny. Jemu daleko do takiej "idealności" Kpt. Ameryki.
      I z szaleństwem się zgadzam. Jak najbardziej - wiele osób ich lubi :D

      Usuń
    2. No właśnie. Iron Man jest przykładem superbohatera, którego też po części uznać za antybohatera, zważywszy na jego nietypowy charakterek;].
      Przez to właśnie, że daleko mu do tej ''idealności'' w następnym filmie Iron Man będzie uznany za czarny charakter! Co jak co, ale oni oboje nigdy jakoś specjalnie za sobą nie przepadali;].

      Usuń
    3. Niezależnie co takiego zrobiłby Iron Man chyba nie mogłabym go przestać lubić. Mówisz o trzeciej części Kapitana Ameryki, prawda?

      Usuń
    4. Haha, mam tak samo!^^, owszem:). Słyszałam, że tak właśnie będzie:). Ale i tak dziwnie widzieć Starka w roli tego złego...ale w jego wydaniu wszystko jest możliwe...:)

      Usuń
    5. Niby dziwnie, ale pewnie będzie to ciekawe :D

      Usuń
  4. Dlaczego fascynują nas złe postaci?
    zabawne jest to, że jeszcze niedawno tak nie było. To trochę wymysł współczesności, kiedy ludzie porzucili zasadę decorum i mogli wreszcie pisać i pokazywać co chcą, brutalność, krew, seks, naturalizm pełną gębą. Zaczęli szukać innych środków wyrazu niż ideały, być bardziej autentyczni przez przemieszanie dobra i zła.
    Ale dlaczego źli bardziej nam sie podobają?
    Bo mają lepiej od nas!! wszystkie wymienione przez ciebie postaci miały po prostu niezłe życie. Nie chodziły, jak my, do pracy i nie pomagały staruszkom. Miały mocne, władcze charaktery i władzę nad życiem i śmiercią ludzi, swoich ofiar. Mysśę, ze to najbardziej pociąga nas w negatywnych postaciach, władza i spryt która dysponują, a której my nie mamy. Kibicowanie złym pozwala odpocząć od rzeczywistości, w której musimy być przykładnym obywatelem bo pójdziemy do więzienia. Ich więzienie nie dotyczy, albo z niego uciekną albo w ogóle tam nie trafią. Tez byśmy tak chcieli być ponad prawem, samemu ustalać dobro i zło. Mam trochę racji?
    Co innego zło w praktyce. Wciąż jest pociągające, ale po kilku doświadczeniach z różnymi rodzajami zła człowiekowi już jakoś przechodzi ochota. zależnie od psychiki, jednemu wystarczy widok kopniętego psa, drugi posunie się do składania ofiary w czasie czarnej mszy (no, tu trochę poleciałam....)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy miały lepsze życie? Weźmy takiego Hannibala, któremu zabito całą rodzinę i kazano zjeść własną siostrę. Anakin Skywalker, który stracił matkę i nie zdążył jej uratować. Cersei wydano za mężczyznę, którego nienawidzi i który również nie kochał jej i zdradzał na każdym kroku.
      Trzeba przyznać, że miały mocne charaktery, to prawda. Nie miały ograniczeń i nie dbali o konwenanse, co, jak powiedziałaś, my musimy robić. Oni nie mają nic do stracenia, a ludzie tacy są, że czasami każdy z nas ma ochotę komuś dać w twarz za sam fakt, że oddycha. I z tym z tobą zgodzę. Jednak, jak już wspomniałam, nie powiedziałabym, że te postacie miały "niezłe życie".

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza