6 wymarzonych wakacyjnych podróży


Podpatrzyłam u Limonette pewien TAG, który zainspirował mnie do wybrania i opisania sześciu miejsc na świecie, na sześciu kontynentach, które koniecznie chciałabym zobaczyć. W końcu mamy wakacje, a więc takie plany i marzenia są na porządku dziennym. Nie wiem, czy faktycznie uda mi się kiedyś odwiedzić te wszystkie miejsca, ale liczę na to, że tak będzie. Oczywiście lista jest o wiele dłuższa, ale uznałam, że wybiorę po jednym mieście na kontynent (w przypadku Ameryki Południowej musiałam wybrać kraj, bo na jednym mieście bym nie poprzestała). 

1. Europa - Londyn - Wielka Brytania
W Europie jest wiele miejsc, które chciałabym zobaczyć, a może lepiej powiedzieć, że całe państwa? Zaliczają się do nich: południowe Włochy (północne zaliczyłam pół roku temu), Grecję, Hiszpanię, Portugalię... Ogólnie ciepłe kraje z dostępem do morza, pięknymi zabytkami i pozytywnym nastawieniem. Jednak jest też taka Wielka Brytania, która od dłuższego czasu mi się marzy i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to miejsce odwiedzić. Faktycznie nie należy ona do ciepłych miejsc, jest tam raczej deszczowo, ale i tak jest kusząca. Tym bardziej, że Londyn jest chyba najbardziej realny z całej tej listy, którą dzisiaj przedstawię. Stare angielskie miasto, siedziba Sherlocka Holmesa, królowa, piękne parki, zabytki, moja ulubiona zagraniczna blogerka. Ogólnie rzecz ujmując, będąc tam zwiedziłabym to miasto wzdłuż i wszerz z szerokim uśmiechem na twarzy. No i oczywiście, na pewno wybrałabym się stamtąd do Stonehenge oraz Oxfordu. Mogłabym stać i podziwiać tą wiekową uczelnię i prawdopodobnie byłabym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. A stary, kamienny krąg, któremu przypisywano też magiczne właściwości? Idealna rozrywka dla mnie. 

2. Azja - Tokio - Japonia
Od kiedy zainteresowałam się anime i mangą (cztery lata temu) marzy mi się odwiedzenie Kraju Kwitnącej Wiśni. Co prawda Tokio może być trochę przytłaczające, aczkolwiek i tak chciałabym zwiedzić część tych znanych dzielnic, a w szczególności Ikebukuro, w którym można spotkać mnóstwo fanów japońskiej animacji. Wiem, że jest to zupełnie inna kultura w porównaniu do naszej, europejskiej, aczkolwiek ufam, że jednak dobrze bym się tam bawiła. Poza stolicą Japonii chciałabym zobaczyć świątynię shintoistyczną, uczestniczyć w jakimś festiwalu, pojechać do Kioto oraz zwiedzać żołądkiem. Na pewno objadłabym się, próbując nowych, dziwnych rzeczy, których nie spotkamy w Polsce. I mimo że niektóre przepisy próbuję realizować w domu, na własną rękę, to pewnie spróbowanie tego w tamtym kraju byłoby zupełnie innym doświadczeniem. A przed powrotem zaopatrzyłabym się w roczny zapas pocky! 

3. Afryka - Giza - Egipt
O tych piramidach oraz Sfinksie naczytałam się tyle na przestrzeni swojego krótkiego życia, że kiedyś koniecznie muszę je zobaczyć na żywo. Jest to miejsce pełne zagadek, tajemnic i bogate w historię ludzkości. Czytałam na temat Gizy mnóstwo ciekawych teorii - niektórych, nie ma co ukrywać - spiskowych. Prawdopodobnie spędziłabym sporo czasu po prostu przyglądając się tym konstrukcjom i zastanawiając nad tym, czy faktycznie zniszczenia na Sfinksie są spowodowane ogromnymi opadami deszczu. Fascynuje mnie kultura starożytnego Egiptu, zastanawia mnie powstanie piramid, dziwne hieroglify przypominające samochody, tajemnicze "starożytne żarówki" oraz dziwne podziemne korytarze, które mimo upływu czasu dalej nie są w całości zbadane. 

4. Ameryka Północna - Baltimore - Stany Zjednoczone
Marzy mi się odwiedzenie Nowego Jorku, ale chyba jeszcze bardziej kusi mnie Baltimore. Nie bez powodu, to tam jest muzeum Edgara Allana Poe, jego grób, a jako, że ten amerykański romantyk jest jednym z moich ulubionych pisarzy i poetów, to zdecydowanie muszę tam polecieć. A najlepiej w rocznicę jego śmierci i podpatrzeć, jak na jego grobie pojawiają się kwiaty i alkohol. Może rozwiązałaby się tym samym zagadka Reynoldsa? Oprócz tego w Baltimore znajduje się przepiękna biblioteka, która jest udostępniana parom nawet do ślubów. Prawdopodobnie znalazłam idealne miejsce na swoje wesele... 

5. Ameryka Południowa - Peru
Nie byłam w stanie sprecyzować jednego miasta. Już samo obranie tylko jednego kraju na tym kontynencie było dla mnie wyjątkowo trudne. Można zauważyć, że interesują mnie starożytne budowle, życie tych ludzi oraz "jak to wszystko jest zrobione?". A ponieważ w Ameryce Południowej oraz środkowej przewijało się wyjątkowo dużo kultur, które niestety zniknęły z powierzchni ziemi (dzięki ci, kolonizacjo), to pozostają nam stare zapisy i domysły. Dlatego zwiedzenie takich miejsc jak Machu Picchu czy przelot nad płaskowyżem Nazca byłby świetną rozrywką. Wtedy za jednym zamachem odwiedziłabym też Wyspę Wielkanocną, pojechała do Palenque, zwiedziła miasta Majów! Zdecydowanie to jest chyba moje największe marzenie: obejrzenie tych wszystkich miejsc. Jednak aby to zrobić potrzebowałabym naprawdę dużo pieniędzy... Mimo to wierzę, że marzenia się spełniają i pewnego dnia moje też się ziszczą.

6. Australia - Sydney
No dobrze, samego Sydney bym tylko nie zwiedzała, ale zobaczenie charakterystycznej dla tego miasta opery byłoby niesamowite. Może niekoniecznie wejście, ale stanięcie pod świętą górą Uluru też byłoby cudowne. Nie jestem wybitnie przesądna, choć lubię o takich rzeczach czytać, dlatego też wolałabym nie ryzykować zabieraniem jakiegoś kamienia stamtąd i ryzykowaniem tym, że będę przeklęta po kres moich dni. Na pewno wybrałabym się też autem terenowym na australijskie bezdroża, aby zobaczyć dzikie zwierzęta, która tak bardzo mi się podobają. Ważnym aspektem jest też to, że: nauczyłabym się surfingu! Od kiedy zobaczyłam to w telewizji po raz pierwszy, to od razu się w tym zakochałam i kiedyś KONIECZNIE muszę sama spróbować. Choćbym miała zostać zeżarta przez rekina! A skoro już przy tych stworzeniach jesteśmy, to zwiedzenie Wielkiej Rafy Koralowej na pewno byłoby dobrym natchnieniem dla jednego z moich opowiadań.

A jakie są waszym zdaniem miejsca, które koniecznie musicie zobaczyć przed śmiercią?
----
A skoro przy wyjazdach jesteśmy, to będę nieobecna między 25 lipca, a 4 sierpnia. 

Komentarze

  1. Ja kocham podróże, a obecnie znajduję się w Norwegii :) o ktorej zapewne zrobie niedlugo post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Norwegia wydaje mi się być zbyt zimna, choć wydaje się być interesującym krajem :) Bardziej mnie ciągnie do Finlandii.

      Usuń
  2. Każde miejsce jest wyjątkowe i ciekawe na swój sposób, ale wyjątkowo ciągnie mnie do Moskwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne opinie słyszałam na temat Moskwy jeżeli chodzi o kwestię zwiedzania, aczkolwiek, tak, jak powiedziałaś: każde miejsce jest wyjątkowe na swój sposób :)

      Usuń
  3. Wszędzie bym chciała pojechać, a co!
    Czemu wszyscy zachwycają się Sherlockiem Holmesem, przecież to fatalnie przedstawiona postać :c Taki Poirot dowodem, że można dać podobne cechy postaci, a nie będzie ona irytująca dla czytelnika, wręcz odwrotnie. No, ale do tego trzeba mieć jakiś dystans do swojej twórczości. Nie ciągnie mnie raczej do Londynu, ale w Wielkiej Brytanii jest parę rzeczy, które chciałabym zobaczyć. Stonehenge, megality z Avenbury, Newgrange... Paryż też mnie nie ciekawi, ale takie aleje w Carnac i katedra w Chartres to co innego.
    Też chciałabym kiedyś uczestniczyć w japońskim festiwalu, a już na pewno napchać się jakimś żarciem, które wypełzło z morza. Od Pocky wolę co prawda nasze Beskidzkie, a jak już ich nie ma, to Mikado, ale nie mają tylu smaków co Pocky, szkoda.
    Przybij piątkę, tez czytam dużo teorii spiskowych, o piramidach i Sfinksie również, ale jakoś Egipt nie jest miejscem, do którego bardzo chciałabym pojechać.
    Przelot nad Nazca! Teotihuacan! Tak, tak, tak!
    Wreszcie ktoś, kto też chce zobaczyć Australie, czuję się kompletna. Ayers Rock, dokładnie. I Wisząca Skała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam słabość do niezwykle inteligentnych postaci filmowych/książkowych/serialowych, dlatego uwielbiam też Dr. House'a, który jest oparty na Sherlocku.
      Ja chyba muszę się wybrać do sklepu po Mikado albo Beskidzkie, bo sobie sama narobiłam ochoty na te słodkości, pisząc posta :P
      A nie ma za dużo osób, które chciałyby zobaczyć Australię? Wydawało mi się, że to raczej, nazwijmy to, "popularne". A przynajmniej ja spotkałam wiele osób, które chciałyby tam polecieć.

      Usuń
    2. Wiesz, ale Sherlock jak dla mnie to wrażenie inteligentnego nie sprawia, ale ja mam wypaczone spojrzenie na pewne rzeczy. Czytałam Studium w szkarłacie i poziom autołechatnia swojego ego przez autora przerósł wszelkie dopuszczalne normy. Nope, nie kupuję tego. Do tego rozwala mnie fakt, że przez tyle lat ludzie nadal powtarzają, że Sherlock stosował dedukcję, podczas gdy w rzeczywistości używał indukcji. Zbyt krytycznie podchodzę do literatury jako takiej, żebym potrafiła zachwycać się Sherlockiem. Niezwykle inteligentne postacie to raczej inne mam na swojej liście do ochów i achów.
      Przecież w Australii sucho i pełno niebezpiecznych zwierząt, nikt nie chce tam pojechać.

      Usuń
    3. Wielu ludzi nie ma pojęcia o istnieniu czegoś takiego, jak indukcja, więc pewnie stąd się to bierze :P A kto się znajduje na twojej liście inteligentnych postaci?
      Ano niby sucho i wszystko chce cię zabić, ale jednak wielu moich znajomych kręci ten kraj :D

      Usuń
    4. No właśnie – przyczyną, przez którą większość ludzi uważa Sherlocka za geniusza jest ich własna niewiedza i bezkrytyczne podejście do wytworów popkultury.
      Hm, to zależy, czy książkowych, czy takich ze świata m&a, myślę, że parę by się takich postaci jednak znalazło. Aż poszukam sobie.
      W takim razie masz naprawdę fajnych znajomych :D

      Usuń
    5. Nie szukając daleko, wymienionego wcześniej Poirota zaliczam do postaci autentycznie inteligentnych. Widać, że Christie to osoba znacznie dojrzalsza od sir Conan Doyla i potrafi stworzyć postać z zachowaniem zdrowego dystansu. Poirot przecież ma podobne cechy – często jest brany za dziwaka, indywidualista, ,,szare komórki pracują", narcystyczny, a jednak da się go lubić i jest skonstruowany bardzo spójnie, bez popadania w marysuizm. Wady i zalety mniej więcej się równoważą, pełen obraz bohatera jest na pewno ciekawy.
      Dalej, Gregory ze ,,Śledztwa" Lema. Głównie za otwarty umysł i wyciąganie nieszablonowych wniosków, łączenie faktów w interesujący sposób.
      Dwoje głównych protagonistów Spice & Wolf, zwłaszcza po ich wypowiedziach, w porównaniu do wypowiedzi innych postaci z mangi, można poznać ich inteligencję. To inteligencja prezentowana w mniej widowiskowy sposób, ale umiejętność handlowania, szukania wyjścia z pozornie nierozwiązywalnej sytuacji i błyskotliwe przekomarzanie się jednak o czymś świadczą, o świetnych przystosowaniu do życia i autentycznym sprycie. Nie ma się wrażenia, że ich dialogi zostały wciśnięte na siłę, żeby manga wydawała się mądrzejsza, wręcz przeciwnie, to one tworzą klimat, a Studio JG ślicznie je przetłumaczyło. Horo nie bez powodu nazywana była ,,zmyślną wilczycą"!
      Jak już jesteśmy przy mangach... Askeladd z Vinland Sagi również jest według mnie bardzo inteligentną postacią. To doświadczony w walce bystry obserwator, który potrafi wyciągać wnioski, obmyślać złożone strategie i popisać się nieszablonowym myśleniem.
      Jean z Ataku Tytanów też zajmuje miejsce na mojej liście, nie umieściłabym jednak na niej Armina, choć to on ma robić za głównego inteligenta w tej mandze. Jean potrafi trzeźwo ocenić sytuację, w chwili zagrożenia nie zastanawia się nad przeszłościa i nie myśli o tym, jak do tego wszystkiego doszło, ale szuka sposobu, by wydostać się z potrzasku. Naprawdę, nie docenia się tej postaci. Zawsze miałam słabość do realistów otoczonych idealistami, którzy na początku drą koty z głównym bohaterem, ale z czasem wszyscy zaczynają tych realistów szanować. Świetny przykład to Elliot Nightray z Pandora Hearts, którego tak nie doceniano, a potem na epitafium poświęco mu dwa tomy. Uwielbiam dobrze przemyślaną fabułę.
      Mello z Death Note, za jego długoterminowe planowanie i bycie na tyle inteligentnym, by umiec dostrzec i wykorzystać swoje wady, do tego posiadał autentyczną inteligencję społeczną, co w przypadku mangowych gjeniuszy jest raczej rzadkie.
      Z literatury młodzieżowej Felix z cyklu Rafała Kosika, porządne przedstawienie nastolatka, który właśnie jest takim gjeniuszem z upośledzoną inteligencją społeczną.
      Teraz coś z całkiem przecinwego biegunu - Szuman z prusowej ,,Lalki".
      Toshio Ozaki z Shiki. Jego zdolność do kojarzenia faktów współgrala z wysokim poczuciem odpowiedzialności i determinacją.
      Mercedes Thompson z książek Patricii Briggs może nie jest tak błyskotliwa jak inne postacie, które sa na mojej liście, ale jednak nie można jej odmówić rozumu i ogólnie jest tak przyjemnie ogarnięta, że aż nie mogłam o niej nie wspomnieć. W tym rodzaju literatury to rzadko o bohaterkę, która nie ma tunelu powietrznego między uszami i nie jest bluszczem, który owija się wokół Tego Jedynego.
      Z tych, co pamiętam, to tyle.


      Usuń
    6. Ciekawa lista! Nie przepadam za twórczością Agathy Christie, choć wiem, że wiele osób ją chwali. Do mnie jednak za bardzo nie przemówiła, jak mam być szczera to ogólnie średnio kręcą mnie kryminały. O większości postaci słyszałam (albo przynajmniej wiem, skąd pochodzą), jednak nie miałam okazji się z nimi zapoznać. Shiki, Spice & Wolf i Pandora Hearts mam dopiero w planach (a po twojej opinii na temat głównych bohaterów tego drugiego, to prawdopodobnie szybko po to sięgnę). Oglądanie Death Note'a oraz Shingeki no Kyojin przerwałam w połowie i nie mam na razie siły do tego wrócić, choć kiedyś powinnam. Cóż, mam nadzieję, że uda mi się zapoznać z chociażby niektórymi postaciami, jakie tu wymieniłaś, skoro w swojej liście zawarłaś aż tyle nieznanych mi dotąd osób :)

      Usuń
    7. Mnie większośc kryminałów nudzi, ale Christie jest wyjątkiem. Po prostu uwielbiam jej książki. Mam marzenie, żeby przeczytać wszystkie, teraz czytam już trzydziestą drugą :D
      Spice&Wolf warte przeczytania, naprawdę. Spotkałam się z opiniami, że jest nudne, ale ja zupełnie takiego wrażenia nie odniosłam, wręcz przeciwnie. Chyba cięzko o mangę, w której śledzenie dialogów sprawiałoby mi równie wielką przyjemnośc. Pandora Hearts jest genialna pod względem fabularnym, choć z początku wcale tego nie widać, nie zniechęcaj się więc początkiem :D Sporo specyficznego fanserwisu dla dziewcząt – relacje pan i sługa, stroje ładne, pseudodawnoeuropejskość, ale tutaj to wcale nie przeszkadza, bo wynagradza to fabuła i postacie. Nie dziwę się, że przerwałaś Atak Tytanów, bo anime jest naprawdę kiepsko zrobione, ale że Death Note? :D To było jedno z moich pierwszych anime i okropnie mnie wciągnęło, obejrzałam je kilka razy.

      Usuń
    8. Wow, trzydziestą drugą? No nieźle :D Winszować autorce, że potrafiła tyle napisać i nie popaść w rutynę.
      W tym układzie na pewno sięgnę po Spice&Wolf oraz Pandora Hearts (choć o tym drugim właśnie słyszałam, że nudnawe, ale skoro mówisz, że nie można się zrażać początkiem, to tak też zrobię).
      Właśnie sama się sobie dziwiłam. Wszyscy uznają Death Note za coś wybitnego i ciekawego, ja sobie to oglądałam i w połowie się znudziłam... Może kiedyś uda mi się do tego wrócić i spojrzeć na to anime jeszcze raz, bardziej przychylnie.

      Usuń
  4. Byłam w Egipcie i nie widziałam Piramid ^^
    Widziałam za to Luxor i Dolinę Królów ^^

    Tak, ten TAG Limonette jest świetny i stwierdziłam, że sama kiedyś go zrobię :P
    Życzę ci, żeby udały ci się wszytskie te podróże i jeszcze więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolinę Królów też bym chciała zobaczyć!
      Oryginalny pomysł miała, więc liczę, że kiedyś ten TAG u ciebie zobaczę na blogu :P
      Ach, dziękuję bardzo ^^

      Usuń
  5. Mi się marzy Norwegia, Toskania, Teksas, Nowy Jork, Los Angeles, Rafa Koralowa...<3. Tyle jest wspaniałych miejsc, nie da się tak tego napisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :D Mam nadzieję, że pojedziesz do tych wszystkich miejsc!

      Usuń
    2. Hah, ja też mam taką nadzieję!^^
      Życzę ci tego samego:).

      Usuń
  6. Większość z tych miejsc dla mnie bynajmniej nie jest kusząca, Egipt - gorąco, cała afryka zresztą gorąco. Moje horyzonty takie wąskie. Najchętniej przyznam pozwiedzałabym Europę i Azję. Japonia, oooo tak, chociaż gdybym musiała wybrać 1 miasto, byłoby to Kioto. Polowanie na gejsze! Niestety w ciągu mojego niedługiego życia nie zdążyłam pozwiedzać świata. Byłam kiedyś na Słowacji i w Bułgarii. Ale nawet tego nie pamiętam. Obecne priorytety to Japonia i Dania.
    Oho, fanka Poego! Przyznam ze wstydem, że czytałam tylko jego 1 opowiadanie, i też nie pamiętam go najlepiej, więc spytam bardziej doświadczonych - co polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam takie ciepłe kraje, a więc dla mnie południowe kraje są kuszące.
      Polowanie na gejsze brzmi ciekawie! Też bym liczyła na zobaczenie jakiejś w Kioto, chyba też wybrałabym to miasto, gdybym mogła pojechać tylko do jednego na terenie Japonii.
      Hm, z jego opowiadań na pewno "Ligeię" i "Czarnego kota", osobiście bardzo lubię te opowiadania :) Podobnie jak jego wiersze "Kruk", "Sen we śnie" czy "Anbabel Lee".

      Usuń
    2. Dziękuję serdecznie XD Wydaje mi się, że kiedyś czytałam krótką mangę na podstawię "Czarnego Kota", ale mogłam się pomylić.

      Usuń
    3. Jeżeli takowa istnieje, to o niej nie słyszałam, a więc nie wiem. Może i taka jest. Wielu twórców inspirowało się twórczością Poego.

      Usuń
  7. Fajnie rozkręciłaś tego bloga, pamietam,że trafiłam tu jak miałaś 1 post i byłam pierwszym lub drugim obserwatorem, a tu proszę 20 osób, a posty bardzo bardzo ciekawe. gratuluje;)

    Mi natomiast się marzy podróż na Islandię. K O N I E C Z N I E :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się, jak mogę, aby Parzydełka się rozwijały :)

      Usuń
  8. Nadal po tylu tomach potrafi mnie jeszcze zaskoczyć :D Choć często przewiduję ogólny zarys intrygi, bo podejrzewam absolutnie wszystkich, włącznie z narratorem, i każde zdanie łapię.
    Pandora nudnawa? D: A w życiu! Nie mam pojęcia, co musieli czytać ci ludzie, skroo doszli do takich wniosków. Nie widzieli naprawdę nudnej mangi. Wszystko mogę o Pandorze powiedzieć, ale nie to, że jest nudna, nope.
    Death Note nie jest tak wybitny, jak kiedyś chciałam uważać, ale jednak to jest bardzo dobre anime i w pewnej dziedzinie jest wybitne – dopasownie soundtracku do scen i ogólnie sam soundtrack. Pod tym względem Death Note jako anime faktycznie jest czymś wybitnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mam w przypadku seriali :P A szczególnie jednego "Following", tam trzeba podejrzewać każdego.
      Akurat mówili o anime, nie wiem czy jest gorsze od mangi, ale po prostu takie opinie do mnie dotarły. Sama planuję się jednak przekonać, jaka ta manga jest naprawdę.

      Usuń
    2. Nie oglądam seriali, nie umiem.
      Anime to jest nędzna reklamówka mangi. Jest urwane, nie wnosi niczego, to takie z 6 pierwszych tomów, nawet nie ociera się o istotę mangi.

      Usuń
    3. Hm, czyli wychodzi na to, że faktycznie lepiej zajrzeć do mangi :P

      Usuń
    4. Anime nie ma po co oglądać, na każdej możliwej płaszczyźnie gorsze od mangi. Opening mi się podobał, ale to tyle. Aż sobie nucę. Ach, no i jeszcze seiyu Breaka, jestem wielką fanką Ishidy Akiry,

      Usuń
  9. Fajne są te miejsca, które wymieniłaś ;) Ja jestem beznadziejna jeśli chodzi o marzenia podróżnicze, bo tylko do Europy mnie ciągnie :P Generalnie też jestem #TeamFinlandia, ale całą Skandynawię z chęcią bym zwiedziła. Oprócz tego jadę do Londynu w te wakacje, co było moim marzeniem (marzeniem, które zeżarło wszystkie zarobione przeze mnie hajsy :/), chciałabym jechać do Francji, żeby podszkolić język, chociaż sam kraj mnie nie pociąga, z chęcią pojechałabym znowu do Pragi, no i przede wszystkim przed skończeniem 17 lat zamierzam wybrać się do Amsterdamu, bo wtedy wpuściliby mnie do muzeum Van Gogha za darmo (a to mój ukochany malarz ever!). Zostało mi kilka miesięcy :D
    Jaka fajna nazwa bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniądze się znowu uzbiera, a wycieczka do Londynu to nie byle co! Mam nadzieję, że będziesz się tam dobrze bawić. Francja również mnie średnio pociąga, choć przez całe liceum uczyłam się francuskiego (i ten język jeszcze mniej przypadł mi do gustu).
      Fanka Van Gogha? Nie jest moim ulubionym malarzem (zdecydowanie na pierwszym miejscu stoi Beksiński), ale cenię jego twórczość. W tym układzie trzymam kciuki, żeby i wycieczka do Londynu była udana i żebyś zdążyła do tego Amsterdamu!

      Usuń
  10. O jejku! Bardzo mi miło, że zainspirowałaś się moim TAGiem. I to w jaki sposób! Naprawdę świetny post. Też bardzo lubię marzyć o miejscach, które bym chętnie odwiedziła w przyszłości. Zwłaszcza ten Londyn, Peru.. no i w moim wypadku zamiast Japonii wybrałabym chyba Chiny. A w Egipcie miałam to ogromne szczęście być i faktycznie: piramidy na żywo to niezapomniany widok!
    Pocky.. pamiętam jak je kiedyś jadłam.. pychota, aż mi się od razu nabrała na nie ochota C:

    Obserwuję, bo aż się zdziwiłam, że wcześniej tego nie zrobiłam o:
    LimoBooks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! ^^ Chiny też mi się wydają być ciekawe, podobnie, jak Indie, ale za cel w tym poście uznałam: jedno miejsce na jeden kontynent, więc musiałam się - niestety - ograniczyć.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza