„Trust again‟ – Mona Kasten [recenzja]


Recenzja 1 tomu

Ona postanowiła skończyć z miłością. On nie chce z niej zrezygnować.
Od pierwszej chwili, gdy zobaczyła Spencera Cosgrove'a, Dawn wiedziała, że ma poważny problem. Spencer jest seksowny, szarmancki i pogodny, idealnie w jej typie, i od razu zaczyna z nią flirtować. Dawn jednak przysięgła sobie, że nie zwiąże się już z żadnym mężczyzną. Za bardzo cierpiała, gdy zaufała niewłaściwemu człowiekowi, za bardzo boli rana, jaką była jego zdrada. Ale Spencer nie daje za wygraną. A kiedy okaże się, że i on skrywa bolesną tajemnicę, Dawn zrozumie, że nie zdoła oprzeć się temu, który stawia jej świat na głowie...

Czytając Begin Again poznajemy Dawn i Spencera. I już wtedy miałam przeczucie, że tę dwójkę polubię o wiele bardziej od Allie i Kadena. To dlatego nie mogłam doczekać się Trust again i kiedy w końcu wpadło mi w ręce... Cóż, potrzebowałam tylko jednego wieczoru, aby przejść przez całą historię. Ale zacznijmy od początku.

Historia jest z pozoru prosta – bohaterowie są dobrymi przyjaciółmi, czują coś do siebie, ale nie mogą być razem. Wystarczy przeczytać jedno New Adult, aby mieć ogólne pojęcie, czego należy się spodziewać po reszcie tego gatunku. To dlatego tak istotna jest kreacja bohaterów, język oraz elementy zaskoczenia, które sprawią, że dana powieść nie zleje się z innymi, tworząc w naszych wspomnieniach jakiś twór na miarę potwora Frankensteina. W przypadku Trust again już na samym początku dostajemy coś, z czym wcześniej się nie spotkałam.

Dawn jest niepozorną, uroczą dziewczyną, a tak naprawdę: waleczną przyjaciółką, córką wychowaną tylko przez ojca oraz pisarką publikującą swoje opowiadania w internecie. I uwierzcie mi, nie są to byle jakie opowiadania, bowiem Dawn pisze erotyki z których się utrzymuje, choć jednocześnie wstydzi się swojej twórczości. I jakoś tak się złożyło, że z miejsca ją polubiłam. Dawn jest zabawna, wytrwała i poświęca się dla bliskich. Nie wydaje się być stworzona na siłę, jak liczne bohaterki gatunku New Adult. Nie jest szarą myszką, która nie potrafi wydusić z siebie słowa (Pamiętacie, jak w pierwszej części przywaliła Spencerowi, sądząc, że to Kaden? O tym mówię!), tylko prezentuje się jako całkiem normalna dziewczyna; taka, którą może spotkać każdy.

Nie inaczej jest w przypadku Spencera, który powala na łopatki swoimi zabawnymi komentarzami. To nie ten standardowy typ casanovy, tylko całkiem sympatycznym chłopak z przeszłością, która z czasem zostaje pokazana czytelnikowi. Właśnie z tymi przeszłymi wydarzeniami muszą się zmierzyć Spencer oraz Dawn. Obydwoje przeszli w życiu więcej niż ich przeciętny rówieśnik, a teraz przyszła pora na pogodzenie się z tym, co było i zaakceptowaniem siebie. Oczywiście, nie jest to wcale takie łatwe...

To, co właśnie napisałam, może sprawiać, że historia wyda się banalna. A jednak ciekawe postacie, ich niesamowite charaktery oraz przezabawne dialogi sprawiły, że nie potrafiłam oderwać się od lektury. Ba! Doskonale się przy niej bawiłam, śmiejąc z poszczególnych wydarzeń, wzdychając nad Spencerem i Dawn, a także irytując się ich postępowaniem (wiele razy padło z moich ust pełne desperacji: dlaczego nie możecie być razem?!). Trust again sprawia, że czytelnik poczuje szereg różnych emocji, a przy okazji nie straci poczucia, że naprawdę nieźle się bawi.

Styl Mony Kasten jest prosty i przyjemny. Pisze przejrzyście i sprawia, że czytelnik pochłania kolejne zdania, po czym nawet nie wie, kiedy właściwie dobrnął do epilogu. W ogóle zaczynam mieć wrażenie, że niemieckim autorkom New Adult wychodzi po prostu dobrze! Podobnie pozytywne odczucia miałam względem Lata koloru wiśni. W związku z tym, z ciekawością będę wyczekiwać historii Sawyer oraz Isaaca w Feel again, licząc, że trzeci tom tej serii spodoba mi się równie mocno.

Podsumowując, jak już zapewne mogliście zauważyć, Trust again Mony Kasten bardzo przypadło mi do gustu. Na pewno książka ta znajdzie specjalne miejsce na liście przeczytanych przeze mnie New Adult. Czytając tę powieść, świetnie się bawiłam i nabrałam apetytu na więcej książek tej autorki. Dlatego jeżeli ktoś potrzebuje zabawnego, uroczego romansu z ciekawymi postaciami, to zdecydowanie polecam Trust again.


Za egzemplarz dziękuję:

Komentarze

  1. No nie, za dużo tych książek... Zdenerwuje się zaraz, skąd brać pieniądze na kolejne...? Brr, nieładnie tak doprowadzać innych do bankructwa :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już przy "Begin again" wiedziałam że to seria dla mnie, ale do tej pory nie kupiłam i na razie nieprędko to zmienię, bo ostatnio i tak kupiłam stanowczo za dużo :D Podobieństwo do "Lata koloru wiśni" wychwyciłam jeszcze zanim o tym napisałaś, to chyba nazywa się bycie fanką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w końcu uda ci się zakupić tę serię i że porwie cię równie mocno, jak mnie :D

      Usuń
  3. Nie czytałam poprzedniego tomu i po tę książkę raczej również nie sięgnę, bo cóż... Jakoś nie jest mi po drodze z tego typu literaturą. Wyczuwam od niej przewidywalność, a ten czynnik działa na mnie jak przysłowiowa płachta na byka. ^^
    Pozdrawiam!
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NA nie jest dla wszystkiego, to prawda! Jeżeli już wiesz, że to nie jest książka dla Ciebie, to faktycznie lepiej odpuścić zamiast się męczyć.

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © Kulturalna meduza